Niedzielny wypad z Andrzejem na Jurę

Niedziela, 16 października 2011 · Komentarze(2)
Kategoria 101-200km
Wyruszyliśmy z Andrzejem spod placu papieskiego o 8:00 (nikt inny nie pisał, że jedzie z nami więc nie czekaliśmy na ew. spóźnialskich). Na Mec-u przypomniałem sobie, że Krzychu mi pisał o robotach drogowych na trasie, którą chcieliśmy dojechać do Strzemieszyc więc pojechaliśmy przez Lenartowicza na Kazimierz i Strzemieszyce. Pod przejazdem byliśmy o czasie, ale Krzyśków brak. Po szybkim telefonie okazało się że mają jakiś problem z pompowaniem amortyzatora. Z Andrzejem zrobiliśmy przerwę kawową i wsunęliśmy trochę czekolady. Z 30min obsuwą już wszyscy w komplecie ruszyliśmy na Klucze przez Okradzionów/Rudy/Łazy Błędowski/Błędów. Trasa minęła sprawnie i szybko, trochę odczuwalne było zimno ale póki się toczyliśmy nie było źle. Niedaleko Chechła Andrzej zaliczył panę ( a jednak limit chyba nie został wyczerpany :)). Szybki serwis, a my w tym czasie zrobiliśmy popas. Z Chechła ruszyliśmy czarnym szlakiem na Ogrodzieniec malowniczymi lasami i terenami. Jak na jurę przystało było sporo piachu. Dojechaliśmy do spotkania z czerwonym, tam zjazd do znanej budy na konsultacje którędy robić powrót. Ze względu na późną godzinę i ograniczony czas Andrzeja na jazdę Ogrodzieniec dzisiaj nie został zaliczony. Spod budy wróciliśmy czerwonym na Rabsztyn (w tą stronę nie zdarzyło się mi go pokonywać i pogoda o dziwo dopisywała - słonko zaczęło ładnie świecić). Po drodze spotkaliśmy mnóstwo bikerów na szlakach co się przeważnie nie zdarza. Z Rabsztyna na Olkusz, za Olkuszem wjazd na szutry do Bukowna i obowiązkowy postój przy fontannie. Później długą prostą na Sosinę. W drodze Krzychu dał mi znać, że przed nami ktoś śmiga i żeby go dojechać. Depnąłem trochę mocniej i siadłem mu na kole. Jakoś tak nie bardzo się bujał coś w granicach 30, Krzychu dał znak żeby wyprzedzać więc przywitałem się i wysunąłem na przód. Na ultra szybkim młynie zrobiłem z 2/3 trasy tak ze średnią 35 km/h. Później biker na szosie dał zmianę ( w ogóle to pozdrawiam może też ma konto na BS) a ja trochę mogłem dychnąc (chodź nie było takiej potrzeby) jadąc na jego kole. Z Sosiny powrót przez Betony, Krzychu (Kysu) gdzieś wcześniej odbił (chyba koło lokomotywowni) i nie zdążyłem się pożegnać. Drugi Krzysiek pożegnał się na Balatonie a my z Andrzejem ruszyliśmy na Klimontów i do domu. Bez zbędnych ceregieli na szybko się pożegnaliśmy w czasie jazdy pod blokiem Andrzeja a ja ruszyłem do siebie. Wypadzik udany chociaż zimno daje się we znaki przy dłuższych wycieczkach. Trzeba napewno zakupić ochraniacze na SPD i byćmoże cieplejsze gacie :)

Trochę fotek:
Przerwa kawowa i oczekiwanie na Krzyśków pod przejazdem w Strzemieszycach

W drodze gdzieś za Błędowem

Andrzej podnosi poziom doświadczenia w łataniu dętek :) Po ostatnich wyprawach potrafi to zrobić naprawdę szybko

Mini rynek w Chechle z charakterystycznym wielbłądem

W lesie na czarnym szlaku w pobliżu grobowca

Postój w budzie na czerwonym szlaku

Krzyśkowi było mało i zdobył szczyt budy :)

Reszta fotek

Komentarze (2)

Widzę, że Wam się wypad udał. Opis fajny, zdjątka ekstra. Ale dziś na 100% nie dałbym z Wami rady. Jeszcze jak Wy się z szosą ścigacie to ja pass. A pogoda faktycznie niby ładna ale nie za ciepło.

limit 17:50 niedziela, 16 października 2011

Ładnie opisałeś :D

andi333 14:29 niedziela, 16 października 2011
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa estba

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]