Założyłem na przód Nooby Nic-a 2.25 i zapomniałem skorygować obwodu koła :) Potem jadąc się zastanawiałem co tak ciężko 30km/h wycisnąć. Przez moment myślałem, że te Nic-i są takie ciężkie i dlatego. Otrząsnąłem się jak dojechałem do pracy i dystans nagle skrócił się o blisko 0,5 km :)
Przejazd w stronę pracy: DST: 23.30 TIME: 0:51:20 AVG:27.23km/h MAX: 57.49km/h Powrót z pracy przez Klimontów: DST: 24.88km TIME: 0:57:58 AVG:25.75km/h MAX: 53.20km/h Jechałem dokładnie taką samą trasą jak wczoraj, dalej coś zaniżone te dystanse - muszę dokładnie pomierzyć obwód :)
Po robocie spotkanie z Jackiem (accjacek), Adamem (limit) i Grzegorzem (olo81) pod dworcem PKP w Sosnowcu w ramach umówionego na forum ZMK nocnego wypadu na Dorotkę. Niestety reszta ekipy z różnych względów się nie stawiła na miejscu zbiórki. Ruszyliśmy przez Grota Roweckiego na Pogoń i Będzin, tam zjazd przy zamku na Grodziec i wjazd na Dorotę od dziwnej strony :) Ostrzak na którym porusza się Olo nieźle się toczy po asfaltach, duża w tym rola niskiej wagi i zamontowanych zatrzasków SPD. Na szczycie Dorotki zaskoczyli nas "paparazzi" (Patryk i Piotrek) waląc po oczach flashem :) Sesja zdjęciowa poszła sprawnie, przy okazji przetestowałem aparat w swoim telefonie (nie sprawdza się w takich warunkach). Chwilę pogadaliśmy na szczycie na tematy okołorowerowe. Po zjechaniu z Dorotki pożegnaliśmy się z Adamem i pognaliśmy w kierunku Sosnowca. Olo pożegnawszy się z nami zjechał ślimakiem na Centrum bo czuł niedosyt dzisiejszej jazdy, razem z Jackiem wróciliśmy przez Wawel i Kosynierów kończąc podjazdem pod Ersi. Tam chwilę pogadaliśmy i wróciłem do domu. Jutro z Krzyśkiem górska wyrypa w okolicy Wisły.
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!