Przejazd w stronę pracy: DST: 23.68km TIME: 0:52:15 AVG:27.20km/h MAX: 49.75. Musze sobie gdzieś zapisać: "Będę zakładał błotniki gdy pada (przynajmniej jeden z przodu)" :) Dzisiaj z pośpiechu nawet tego przedniego nie założyłem i przyjechałem do roboty gustownie upaćkany w błotku z mokrym tyłkiem :D Na szczęście suche ciuchy na przebranie czekały na miejscu, a te mokre się suszą na jednej z szaf z serwerami. Poza tym w czasie jazdy jakiś kierowca zwrócił mi uwagę, że mnie prawie nie widać - może miał rację ale moja lampka którą mam normalnie na tyle jest u Krzycha odkąd mu pożyczyłem podczas nocnego powrotu.
Po robocie wypad na masę do Zabrza. Sądząc po tym nieśmiało wychodzącym słońcu będzie dobra pogoda, która wynagrodzi poranne deszcze.
Wypad na masę udany w składzie Jacek, Adam i moja skromna osoba. Olo81 niestety nie stawił się dzisiaj i nie miałem okazji zobaczyć jego ostrzaka na żywo. Przejazd do Zabrza z małym terenowym incydentem (GARMIN pokazał nam fajny skrót przez betonowe płyty i błotko). Pogoda dopisała, tylko na początku trochę postraszyło burzą. Masa podobnie zorganizowana jak w Gliwicach (wsparcie Policji w postaci dwóch aspirantów na motorkach obstawiających skrzyżowanie i bawiących się sygnałami dźwiękowymi i świetlnymi:)). Tempo przejazdu masy wyraźnie wolniejsze niż gliwickie dlatego cała impreza trochę się przeciągła. Powrót bez większych niespodzianek z pożyczonymi od Adama akumulatorami do mojej lampki przedniej i małej diodówce z Decathlonu na tył od Jacka.
Też do pracy nieco upaćkany dotarłem :-) Ale od Katowic do Zabrza będziemy mieli niezłe piłowanie pod wiatr. Wieje z zachodu a nam w tamtą stronę droga wypadnie. Co do widoczności, jak jeździsz o szarówce to wdziewaj kamizelkę. Lampka to za mało. Jest widoczna w ostatniej chwili. A dziś na dodatek kawał drogi nam po ciemku wypadnie. To jakąś dychę kosztuje i wiele nie waży.
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!