W weekend robota przy domu. Monika kosi podwórko, a ja zabrałem się za ekstrakcję krzaczorów przy schodach i przygotowanie tychże do kapitalnego remontu. Żywopłot pod ziemią rozwinął całkiem pokaźny system korzeniowy. Trochę schodzi przy wykopkach. Schody idą do skucia. Tyle dygresji ale czas ruszać do pracy. Warunki jezdne super, wreszcie nadeszły ciepłe dni. Dojazd bez ekscesów. W pracy melduje się z dużym zapasem czasu.
Do pracy: DST:50,52 km/2:06:00 Powrót bez niespodzianek i zbędnych postojów. Na starcie omijam szlabany lasem i później już prosto do domku wariantem przez Park Tysiąclecia w Milowicach. W Czeladzi na Józefowie wymiana pozdrowień z Limitem, który leciał na Sosnowiec na spotkanie klubowe do PTTK. Rowerzystów dziś multum zwłaszcza w okolicach D3S i PIV.
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!