Na starcie +4C czyli w miarę ciepło. Od rana pada. Trasa wymagająca ze względu na wiatr z kierunku w twarz. Ciuchy szybko stają się mokre, ale przy dodatniej temperaturze nie robi to na mnie wrażenia. Jeździło się w gorszych warunkach. Na Jankego jakiś kierowca zablokował DDR by stanąć tuż przed Kłosem i mieć bliżej ładować pączki do bagażnika, najlepiej jakby wjechał jeszcze do sklepu :) Deszcz nie odpuszczał do samego końca. W butach bajoro pomimo wudekowania. Mokre ciuchy wraz z nimi lądują w reklamówie i sakwie. Powrót w zestawie zastępczym. Do pracy: DST:41,9km/2:13:41
Na powrocie cieplej. Ubieram 2 zestaw ciuchów i ruszam. W nagrodę za poranne zmagania na powrocie super warunki. Nie pada od dłuższego czasu, asfalty przeschły. Jadę dłuższym wariantem mając na uwadze by zajechać na 18:25 na Mydlice, gdzie Monika kończy korki. W Czeladzi spotykam Adama z Ghostów, który skończył prace. Jedziemy chwilę razem ale na skrzyżowaniu rozjeżdżamy się w przeciwnych kierunkach. Ja na Grodziec a Adam do Będzina.
Komentarze (2)
No niestety ma takiego materiału aby był całkowicie nieprzemakalny i oddychający. Z dwojga złego to już wole być mokry od deszczu niż upocony w gumowym wdzianku :) W pracy mam 2 zestaw: suche ciuchy i buty na powrót więc spoko. Mokre zawijam w reklamówkę i po powrocie do domku lądują w praniu.
Na takim dystansie jak Ty masz do pracy to chyba nie pomogą żadne zabezpieczenia przed wodą. Na bardzo ulewne dni mam "zestaw gumowy" (nieprzepuszczalna kurtka, spodnie, gumiaki) ale i tak po 10km jestem mokry. Chyba nie ma innego wyjścia jak polubić takie okoliczności przyrody :-]
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!