Na starcie -11C czyli cieplej niż wczoraj. Ukradłem Monice koło z miejskiej damki ze sprawnym wolnobiegiem więc już bez obaw o przeskakujący napęd ruszam do pracy. Trochę modyfikuję standardową trasę. Warunki drogowe dobre. Główne drogi ładnie posolone, a na bocznych jedynie trochę wyślizganego śniegu. Na Zawodziu koksownik rozpalony aż miło. Staję na chwilę by zrobić zdjęcie i korzystam z ciepła :) W pracy wyjątkowo wcześnie, jakoś sprawniej ta jazda poszła. Do pracy: DST: 42.23 / 2:31:02
Wyraźnie cieplej niż rano. Drogi w podobnym co rano. Trochę zmieniam wariant trasy i jadę obok bazy wypadowej Mariotrucka. Jednak kłopoty z wolnobiegiem to nie wina zużycia tylko słabych uszczelnień. Dzisiaj w drodze powrotnej miałem powtórkę z wczoraj. Zaczęło się niewinnie od kilku przeskoków. W okolicy centrum już nie da się jechać. Tutaj WD40 ratuje mi tyłek. Pewnie rowerowi ortodoksi powiedzą, że ten środek nie nadaje się do konserwacji roweru. Wiem, że psikając go w wolnobieg wypłukałem smar, ale sam WD ma jakieś właściwości smarujące i co najważniejsze wypiera wodę. Oprócz zastosowań impregnacyjnych dla obuwia na tym polu się również dzisiaj sprawdził. Wszystko zaczęło znów normalnie działać i pozwoliło mi dojechać do domku. Cóż będę teraz musiał tak psikać codziennie, aż czegoś nie wymyślę bo temperatury nadal na minusie - aczkolwiek tylko -7C pokazał termometr przy stacji z rakietą. Może spróbuje rozebrać wolnobieg w weekend, a przy serwisie zapadki i schodki w zębatce popsikać właśnie wd przed nakładaniem smaru i kulek co by nie było takich efektów. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Komentarze (2)
Poprawione piskanie na psikanie :P Jak brzmi czasownik psikać w czasie przeszłym 3 os. liczba pojedyncza (rodzaj męski)? :)
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!