Do pracy: 40.82km 1:37:09 Pobudka 4:40. Wczoraj pierwsze szlify w centrowaniu koła, lewo-prawo jest ok, ale osiągnąłem dość spore bicie promieniowe w jednym miejscu :( Koło mieści się w ramie, znów głód jazdy na ostrym zwyciężył. Zbieram się dość sprawnie, żegnam z Moniką, która jeszcze postanawia podrzemać. Ruszam o 5:50 bo jeszcze wymiana zasilania w lampkach i telefonie. Temperatura +5C, sucho, większych porywów wiatru nie odnotowuje. Trasa standardowa, bez ekscesów (no może jednym śpieszącym się spaliniarzem i wykonującym trochę nerwowe manewry w Sosnowcu na zwężeni pasów). Na Murckowskiej daje znać, że wszystko ok i ruszam dalej na Piotrowice. Po pracy odbieram zamówienia dla Rowerowej Norki, następnie na Dąbrówkę do Deca po nowe gatki, Castoramy po klucze bo albo zgubiłem albo ktoś mi zajumał sakiewkę podsiodłową z rowerowym niezbędnikiem i zakupy w Carrefour. Wracam przez legendarne Borki obok Ludowego. Jest dobrze oświetlony bo dzisiaj trenują młodziki. Dalej do domku już standardowo z opcją przez Gołonóg. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Komentarze (3)
:-) To widzę, że jednak nie tylko moje pierwsze podejście do centrowania było takie spalone :-] Też coś ponad 2h mi zeszło i ideału nie osiągnąłem. Szkoda, że dobre centrownice są takie drogie. Bardzo by robotę ułatwiły.
Było już koło godziny 0:00, gdy "zakończyłem" robotę. Zeszło trochę na kompletowaniu narzędzi, zrobienia wskaźników bicia bocznego (nie mam z tyłu hamulca) z ołówków z IKEA, i samym centrowaniem .... ze 3h spokojnie. Praktyka czyni mistrza, następnym razem na pewno pójdzie sprawniej ;)
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!