Dom-praca-dom. Pechowo serwisowo x2
Pobudka 4:45. Poranny standard, pakowanie i szykowanie się do pracy. Wczoraj przygotowałem naleśniki na śniadanko i do pracy więc jest szybciej. Monika dziś strasznie się czuje. Coś wisi w powietrzu, jakiś wirus czy coś. Żegnam się i schodzę na dół. W garażu w tylnej oponie niskie ciśnienie. Dopompowuje i ruszam gdyż czas goni. Jest już 5:45. Ruszam, temp. 9C i w zasadzie nie odczuwalna mżawka. Umówiłem się z Adamem w centrum o 6:15 więc muszę gonić. Przejeżdżam może z 0,5km i wysiada mi oświetlenie. Nie mogę włączyć lampki, nie da się przełączać trybów. Męczę się trochę z tym ale udaje się tylko uruchomić bardzo słaby strumień światła (później się okazuje, że to problem ze stykiem). Trudno ruszam. Przejazd przez Ząbkowicką to horror, spaliniarze oślepiają długimi, brak mocnego światłą z przodu w zupełnej ciemności. Na kolejnym postoju pod Kaczorem udaje się naprawić oświetlenie. Do Centrum D.G. docieram grubo poza oknem czasowym. Chwile rozmawiamy, Adam dzieli się wrażeniami z wypadu na Roztocze. Czas ruszać. Żegnam się i odbijam na Mydlice. W Sosnowcu za ślimakiem tuż obok Szweda kolejny postój i dopompowanie. Starcza do Szopienic, dziura się powiększa więc pozostaje złatać. Zatrzymuje się i zabieram się za robotę. Na szczęście przebicie jest na tyle duże, że lokalizacja nie nastręcza problemów. Ba nawet kleje dętkę bez ściągania koła i oszczędzam czas. Dalej bez ekscesów, jedyne co to warunki pogodowa się popsuły i do końca trasy w ulewie.
Śliczne kotki szukają nowego domku *
Z małymi kotkami© t0mas82
Po pracy nadal leje. Ruszam. Zamierzam pojechać nowo poznanym wariantem trasy do domku. Na Szenwalda łapię drugiego już dzisiaj kapciocha. Usuwam wbite w oponę szkło, łatam i dalej w drogę w las na Ochojcu. Jadę trasą przez Giszowiec i jego "obwodnicą" w postaci ul. Górniczego stanu. Następnie na Mysłowice. tutaj kombinuje by nie jechać Mikołowską. Po części się to udaje, ale jest jeszcze do dopracowania. Z Niwki na Bobrek, przecinam S1 i ląduje na obrzeżach Klimontowa. Stamtąd na Porąbkę i Kazimierz. Dzisiaj jeszcze na dokładkę chcę sprawdzić leśne dróżki za PKM Sosnowiec, więc cofam się w kierunku Zagórza. Na jednym z leśnych duktów znów pana :( Kleje, okazuje się, że puściła poprzednio naklejona łatka. Dalej opłotkami, dróżkami wzdłuż ogródków działkowych dostaje się pod Dorian-a. Poźniej bez kombinowania do Lidla po większe zakupy i przez Kasprzaka do domku.
*) chodzi o 2 kotki widoczne na pierwszym planie :)
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!