Dom-praca-dom
Wstaję o 4:20, w planach serwis hamulca i zmiana klocków. Po rozkręcenie i złożeniu zacisku próbuje włożyć klocki na które czekałem 2tyg. by były wreszcie dostępne w sklepie. Okazują się za duże, zły wracam do starych klocków. Jakoś udaje się ustawić hamulec by uzyskać przyzwoitą siłę hamowania, ale niedługo będę hamował metalem. Monika w międzyczasie szykuje śniadanko i jedzonko do pracy. Nadchodzi godzina wyjścia, żegnam się i schodzę na dół. Monika jedzie na późniejszą godzinę, gdyż dzisiaj wracamy razem. Jeszcze tylko wystawiam segregowane śmieci przed dom i ruszam o 5:48. Pogoda super, lekki wiaterek w kierunku wmordewind i +25C. Jedzie się dobrze, przeszkadzają jedynie dźwięki ala pękająca rama dochodzące z supportu (chyba poszły łożyska lub na gwint śrub skręcających korbę dostał się piach). Trudno jakoś trzeba dojechać w tym niezbyt miłym akompaniamencie. Oby nie okazało się, że to faktycznie pęknięta rama tak strzela :) Trasa standardowa, spokojny dojazd, gdyby nie kilku gazeciarzy i jeden TIR, który też wyprzedzał zbyt blisko na Ząbkowickiej. Biały tył naczepy z napisem FM Trans. Może to ten sam, który chciał wczoraj rozjechać Monikę :( Masakra, czy Ci kierowcy naprawdę nie zdają sobie sprawy jaki wytwarza taka rozpędzona masa pęd powietrza.
Po pracy ruszam po Monikę na Murckowską i już razem jedziemy standardową trasą do domku. Po drodze wstępujemy odwiedzić moich rodziców w odwiedziny. W Łośniu ok. 21:00. Kolacja i rozpoczynamy maraton filmowy do 5:00 :)
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!