Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)+ zabrzańska masa krytyczna

Piątek, 14 października 2011 · Komentarze(6)
Kategoria Praca
Idzie zimno. Poranek przywitał jesiennymi mgłami i niską temperaturą. Jadąc nie specjalnie to odczułem.
Przejazd w stronę pracy: DST: 23.69km TIME: 0:55:10 AVG: 25.76km/h MAX: 58.10 km/h

Po robocie umówiłem się z Adamem (limit) na rynku w Katowicach w celu wspólnego dotarcia na masę do Zabrza. Adam ustawił Garmina i w drogę. Tempo było równe i dość mocne. Po drodze minął nas ktoś na szosie i nas pozdrowił :) Niedługo później bo baczniejszym okiełznaniu doszliśmy z Adamem do wniosku, że to napewno musiała być nowa szosa Cannondale-a i jej właściciel Raptor. Niestety trzymaliśmy się mniej więcej w zasięgu wzroku przez 3 kolejne zmiany świateł. Później Raptor równie szybko jak się pojawił - znikł gdzieś w oddali. Na miejsce startu masy przyjechaliśmy na pół godziny przed jej startem. Dłuższy postój spowodował, że zaczęliśmy marznąć. Ja włożyłem drugą parę rękawiczek, Adam ubrał dodatkową kurtkę i bluzę ale dalej marzły paluchy u stóp. Masa w końcu ruszyła niestety tempem powolnym. Nie pozwalało to się zanadto rozgrzać mimo włączonego młynka. W czasie objazdu podjechał do nas Raptor i dał nam do zrozumienia, że nie bardzo lubi jeździć w grupie dlatego tak wydarł w drodze na masę. Objazd masy nieco skrócony chyba ze względu na to przenikliwe zimno. Po oficjalnym zakończeniu imprezy jeden z bikerów podszedł do nas i się pożegnał - dalej nie wiem kto to, może jesteśmy już rozpoznawalni po powtórnym przybyciu na masę :) W drodze powrotnej zdaliśmy się również na Garmina. Tym razem wyznaczył ekstra trasę, było sporo terenów niedaleko wysypiska, był tunel pod torami i inne atrakcje po drodze. Jacek zapewne by psioczył non-stop, ja muszę przyznać, że fajnie było w tereny wjechać nocą, gdzie jedyne źródło światła to lampka rowerowa. Reszta trasy po dostaniu się do cywilizacji przebiegała podobnie jak na ostatnim wypadzie na zabrzańską imprezę z przerwami na fotki, które Adam pstrykał namiętnie (mam nadzieję, że prędko coś umieści). W Czeladzi po szybkiej zmianie jaką dałem na przodzie pożegnaliśmy się z Adamem. Ruszyłem na centrum Sosnowca i wydłużyłem dodatkowo przejazdem przez Wawel i podjazdem pod Magneti. Wypad udany, myślę że w niedługim czasie trzeba będzie kupić neoprenowe ochraniacze na buty spd.


Chwilę przed startem masy

Gdzieś w pobliżu hałdy śmieci na wysypisku, w miejscu do którego doprowadził nas Garmin

Komentarze (6)

Nam również było miło :) Mam nadzieję, że na następną masę pogoda będzie równie łaskawa co wczoraj i nie trzeba będzie pługu podczepiać na przód.

t0mas82 06:33 sobota, 15 października 2011

Raczej trudno mówić o wspólnej jeździe przy dwóch tak różnych typach rowerków jak szosa i te co mamy z Tomkiem więc się nie dziwię, że Raptor poleciał szybko do przodu. Jest dokładnie tak, jak napisałeś Raptor: my byśmy szybko odpadli próbując Ci tempa dotrzymać. Ale fajnie było popatrzeć na Twój pojazd.

limit 22:33 piątek, 14 października 2011

Miło było Was spotkać :) Do następnej :)

raptor 21:31 piątek, 14 października 2011

Zle to trochę ująłem :) Generalnie jazdę w grupie lubię, ale innym tempem :) Ani Wam by się dobrze nie jechało, ani mnie :) (ja bym darł, a Wy byście mnie na siłe gonili) Dlatego też zwykle na wszystkie masy sam dojeżdżam :)

raptor 21:31 piątek, 14 października 2011

Nie, nie mam. Ubieram cieplejszą parę skarpet i tyle :) Jeszcze nie ma siarczystych mrozów.

t0mas82 10:24 piątek, 14 października 2011

masz jakieś ochraniacze na buty ? bo mi strasznie stopy marzną

accjacek 08:11 piątek, 14 października 2011
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zwina

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]