Wypad na Mirów - szlakiem okolicznych zamków.

Sobota, 20 sierpnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria 101-200km
Jacek w wątku Sosnowieckim zaproponował w sobotę leniwe kręcenie umiarkowanym tempem po asfaltach w kierunku zamku w Mirowie. W weekend nie miałem zamiaru się forsować ze względu na kontuzję więc taki rodzaj wycieczki mi jak najbardziej odpowiadał. Umówiliśmy się na ustawkę na Pogorii III w okolicach molo (musiałem zrobić fotkę bo nie miałem okazji podziwiać po wybudowaniu). Jak dotarłem na miejsce Krzychu już tam grzał ławę, a obok stał jego nowy sprzęt, którym śmiga w zastępstwie za Kross-a w którym to załatwił ramę - a mowa tu o jasnozielonej Meridzie Matts Whitewater (niestety mocno wyeksploatowanej). Krzychu na wstępie zaznaczył, że dziś też nie zamierza szaleć bo jego maszyna może się rozlecieć i ma trochę ograniczony zakres przełożeń bo z przodu na korbie do jazdy nadaję się środkowa tarcza a z tyłu od 3 w górę ze względu na przerzutkę romantycznie tulącą się do szprych pod kątem 45 stopni :). Niedługo później zjawił się Jacek, to właściwie nasza pierwsza wspólna jazda. Poczekaliśmy 10 min na ew. spóźnialskich, w międzyczasie pojawił się szwagier Jacka - Sławek. Ruszyliśmy za wskazaniem GPS i tu od razu ZONK. Wjazd w ślepą uliczkę kończącą się bramą zakładową.Po weryfikacji okazało się, że mamy nie ten Mirów co trzeba ustawiony za cel oddalony o 180km :) Po małym gmeraniu w nawigacji i internecie udało się obrać właściwy cel wyprawy. Ruszyliśmy asfaltami w kierunku Bobolic. W okolicach Ząbkowic na zjedzie Sławek mocno przyhamował, ja za nim - niestety Jacek nie miał na tyle szerokich kapci, żeby tak skutecznie wytracić prędkość i przeszorował mi tylne koło (sam jak się później okazało otrzymał w wyniku starcia pamiątkowy szlif na goleni widelca od mojej tylnej tarczy). Dalej trasa wiodła ładnym asfaltem przez pomniejsze miejscowości do Zawiercia, stamtąd trochę kręcenia i niedługo dojechaliśmy do Bobolic. Później ruszyliśmy za szlakiem, po drodze trochę terenu z kamieniami i piachami. Na zamku w Bobolicach pamiątkowe fotki, pierwszy większy posiłek i pomysł na dalszy etap. Ruszyliśmy na kolejny zameczek w Mirowie, później na jeziorko w Poraju (ominięte podczas wycieczki w zeszłym tygodniu ze względu na mało czasu do pociągu, tam też zakupiliśmy z Krzychem suszone śliwki i uzupełniliśmy bukłaki). Powrót przez Myszków, Siewierz (tu znowu odwiedziliśmy kolejny zamek), Wojkowice, Pogorię IV (na rozjeździe pożegnaliśmy się z Jackiem i Sławkiem), Pogorię III, Reden (tu Krzychu odbił na Strzemieszyce), dalej samotnie przez Aleje Róż, później Braci Mieroszewskich w kierunku Zagórza.


Fotki z wypadu

Komentarze (2)

Nikt nic nie mówił o kawie. Następnym razem trzeba nasypać ziaren przez rurę podsiodłową do supportu , po takim dystansie ładnie by się przemieliła ;)

t0mas82 10:07 niedziela, 21 sierpnia 2011

Mielisz, mielisza a kawy nie ma :)

accjacek 05:57 niedziela, 21 sierpnia 2011
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa aoree

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]