Do pracy: 41.17km 1:33:09 Pobudka 4:32. Zbieram się i pakuję jedzonko przygotowane wczoraj przez Monikę - dziękuje :* Wszystko przebiega sprawnie i już o 5:30 jestem w blokach startowych. Żegnam się i schodzę na dół. Jeszcze tylko smarowanie, naciąg łańcucha i czyszczenie sztycy z piachu bo ostatnio wydaję mało przyjemne dźwięki. Ruszam o 5:40. Jest rześko, termometr pokazał +2C, ulice suche ale czuć w powietrzu wilgoć. Na trawniku koło domu szadź. Trzeba będzie niedługo zamienić slick-a z przodu na coś pewniej trzymającego się w zakrętach. Trasa bez niespodzianek, w połowie drogi jest już widno. Sprawnie docieram na Murckowską z małą przepychanką ze spaliniarzem-gazeciarzem :) Doganiam go na światłach standardowe pytanie o odległość jaką należy zachować przy wyprzedzaniu rowerzysty. W odpowiedzi dostaje "A co mnie to obchodzi". To nieźle oddaje mentalność kierowców. Kieruję jeszcze kilka miłych słów na pożegnanie, gdyż zmienia się światło i ruszam dalej.
Powrót standardową trasą bez niespodzianek. W Lidlu jeszcze po zakupy. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Komentarze (5)
LeeFuks Taką naklejkę również mamy naklejoną na poczciwej Cytrynce C15 ;-) Jakby jeszcze przekaz trafiał do kierowców.... k4r3l Ja mam chyba pecha spotykać samych knypków i do takich sytuacji :( Dzisiaj znów przy zjeździe z ronda jeden samochód stanął, a drugi na sąsiednim pasie jakbym się nie zatrzymał to by mnie przewalcował...
a ja widziałem ostatnio na tyle autobusu wielką naklejkę przypominająca o prawidłowej odległosci w stosunku do rowerzysty przy wyprzedzaniu - tak więc idziemy ku lepszemu :-)
Nic tylko takiemu granat do tej jego konserwy wrzucić. Pewnie do innych na drodze ma takie samo podejście więc w ogólnym rozrachunku bilans wyszedłby na "+".
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!