Do pracy: 42.32km TIME: 1:30:36 Pobudka 4:50. Wstaję i zaczynam się zbierać. Monika zostaje w łóżeczku, gdyż pracę ma na miejscu w Rowerowej Norce :) Norka posprzątana i odnowiona po weekendowej walce Moniki z bałaganem. Czynności przygotowawcze idą sprawnie. Jeszcze spojrzenie na piec i temperatura +9C przekonują mnie do wyjazdu w długich gatkach i bluzie. Żegnam się i schodzę na dół. Ostrzak zostaje w domu, zgięta oś koła nie pozwala na jazdę. Wczoraj walczyłem wczoraj pół dnia z wybiciem ramienia korby, z obrobionym gwintem nie jest to takie proste. Metoda udarowa młotem zawiodła, to postanowiłem dorobić sobie autorski ściągacz montowany śrubami co prawie się udało gdyby nie urwanie gwintownika :( Trasa standardowa bez ekscesów, rano szarówka więc lampki i kamizelka obowiązkowa. Jadę Transem moim ostatnim sprawnym rowerem. Nawyk ciągłego kręcenia, które wyrabia ostre pozostał. Po pracy odbieram zamówienie Rowerowej Norki i ruszam w kierunku Moniki, gdyż wybieramy się wspólnie na imieniny do Cioci. Po drodze zakup ośki w Meridzie w Sosnowcu - niezła cena bo tylko 7zł :) Za bardzo szaleję i na swoich dętkach 1.5 łapię snejka pod Fakopem. Brak czasu, zapasu i nieudana próba złatania (od strony obręczy łatka tak dobrze nie jest dociskana jak od strony opony) powodują, że posiłkuję się Cytrynką, którą przyjeżdża po mnie Monika. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Komentarze (2)
Nic nie jest wieczne ;) Aczkolwiek nową ramą od Krossa długo się nie nacieszyłem :( W Ostrym to po części wina konstruktora, po zmianie supportu nie powinny się tak ośki giąć. Praca testera to dobry pomysł. z moim "portfolio" łamania ram miałbym szansę na zatrudnienie :)
2 zarżnięte rowery na rok. Ty to masz przerób ;-) Powinieneś się postarać o robotę testera rowerów w kategorii "na zmęczenie materiału". Nie dość, że byś miał ciągle nowy sprzęt to jeszcze extra kasę :-]
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!