Od Moniki do pracy + powrót solo (Łosień - Katowice Piotrowice - Łosień)

Poniedziałek, 19 listopada 2012 · Komentarze(3)
Do pracy: DST: 43.733km MAX: 45.4km/h AVG: 28.0km/h TIME: 1:33:41.
Rano budzi nas pierwszy dzwonek o 4:20. Ale postanawiamy pozamulać przez kilka drzemek z racji wczorajszego przygotowania jedzonka na śniadanie i do pracy. Z kilku drzemek robi się godzina 5:10. W końcu wstaję i zaczynam się zbierać. Monika postanawia, że pojedzie dzisiaj sama na późniejszą godzinkę. Żegnam się, drzwi zostają zahaczykowane i wychodzę o 5:55 (trochę późno). Na dworze warunki dobre, ciepło +5C. Ubieram się nawet ciut za grubo. Ruszam od razu mocnym tempem. Trasa standardowa, prawie bez ekscesów na drodze. W okolicach ślimaka tylko jakiś dziadek w kapeluszu jadący starą renówką o mało co mnie nie rozjeżdża przy wyprzedzaniu. Doganiam go na światłach i puszczam soczystą wiązankę, chyba trafia również przy okazji do innych bo każdy omija mnie szerokim łukiem :) Na Murckowskiej ok. 7:00, dzwonię do Moniki w roli budzika. Dalej przez D3S, lasy w Ochojcu na Piotrowice.
Z pracy wyruszam solo o 15:50, jadę przez Ochojec i tamtejsze lasy. W lesie wypadam zza zakrętu i pozdrawiam mknącego bikera. Nagle słyszę "Cześć Tomek", obracam się i dochodzi do mnie, że to Marcin. Obojgu nam się śpieszy więc tylko przemykamy, ale fajnie było się przypadkiem spotkać na trasie :) Następnie przez D3S, Murckowską, Szopienice, Stawiki. Tu kolejny killer w blaszanej puszcze chce mnie wysłać do kostnicy, ratuje się przyhamowaniem :) Później bez ekscesów najkrótszą trasą w stronę Lidla w Dąbrowie. Pod Auchan rozpoczęli wykopki asfaltu omijam to wszystko chodnikiem i patrzę z politowaniem na stojące w korku samochody. W Lidlu z założenia małe zakupy, które stają się dużymi zakupami nie mieszczącymi się w plecaku. Dowiązuję obładowaną reklamówkę i ruszam do domku, gdzie jestem chwilę po 18:00. Zabieram się za szykowanie kolacji.

Komentarze (3)

kosma100 No to prawdziwy wysyp dziadków! Całe szczęście, że nas nie upolowali :)
limit Z reguły wstaję z tym pierwszym budzikiem, aby spokojnie móc rozpocząć dzień, bez zbędnego pośpiechu itp. Żebyśmy mogli wspólnie z Moniką wyjechać o normalnej porze i nie śpieszyć się. Dziś co tu ukrywać po prostu wyjątkowo mi się nie chciało zebrać ;-)
Nie za bardzo bawi mnie wstawanie na ostatnią chwilę o 5:15 i poranna gonitwa oraz późniejsza jazda do pracy wyścigowym tempem :-)

Pozdrawiam i również miłego dzionka!

t0mas82 09:48 poniedziałek, 19 listopada 2012

Tak się zastanawiam... Po kiego grzyba ten alarm na 4:20 jak i tak wstajesz 5:00 albo i później. Ustaw budzik na 5:15 i wtedy nie ma zmiłuj. Wstajesz bo nie zdążysz i już. A przynajmniej śpisz spokojnie do tej 5:00 bez przerywanek.

limit 09:33 poniedziałek, 19 listopada 2012

Ech... dzień dziadków w kapeluszu.
Na mnie polowało dziś dwóch dziadków w kapeluszach!
Miłego!

kosma100 09:30 poniedziałek, 19 listopada 2012
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ocztw

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]