Ruiny zamku Tenczyn - Dolina Mnikowska

Czwartek, 23 czerwca 2011 · Komentarze(1)
Kategoria 101-200km
Dolina Mnikowska zdobyta. Zarówno ekipa jak i pogoda dopisała. Po drodze nie obyło się bez kilku gleb w błotku (jednak posiadane Schwalbe Smart Samy to nie są odpowiednie kapcie na takie balety). W trakcie tych tańców błotnych zgubiłem swój przedni oświetlacz, z kompletem nowiutkich akumulatorków. Jak się później okazało znaleziony w drodze powrotnej przez kolegę Piotra - tu wędruje duży browar dzięki wielkie. Na domiar złego mój licznik Sigma BC906 po zmoczeniu czujnika przestał zliczać prędkość (zdarzyło mi się to już nie po raz pierwszy). Wstępne ustalenia i przekładki wskazują na to, że problemem jest podstawka.
Standardowo nadłożyliśmy kawałek drogi i zupełnie poza planem zwiedziliśmy zalew Chechło. Tutaj do dojazdu do ruin zamku Tenczyn w Rudnie należy doliczyć dodatkowe 20km. Dalsza trasa poszła gładko (zielony szlak R4 dobrze poznałem, gubiąc go kilkukrotnie w poprzedniej wyprawie na Kraków).
Wjazd do Doliny Miękińskiej robi wrażenie (żałuje, że nie zabrałem kamerki aby zrobić krótki filmik). Obraz Matki Boskiej namalowany na skale w rzeczywistości okazał się dużo większy oraz położony na sporawym wzniesieniu.
Powrót z doliny nastąpił również zielonym R4 oraz w dalszej części z ruin zamku został demokratycznie ustalony szosami przez koronę szczytów Miękińskich. W zasadzie do samej Lgoty uskutecznialiśmy wspinaczkę pod okoliczne pagórki i wzniesienia. Nieco dłuższy odpoczynek nastąpił w Bukownie pod fontanną, potem wyjazd na długą prostą na Sosinę z prędkością przelotową 34km/h (pozdrawiam mijanego rowerzystę bez koszulki ze skórzanym pasem - walczył do końca przy mijance :) - nie dał rady z takim młynem jaki wykręciłem). Przy okazji dzięki Andrzejowi poznałem alternatywny do przejazdu przez lokomotywownie i betony powrót z Sosiny na Maczki. W Maczkach ze względu na to, że kończył się mój czas jazdy (musiałem wrócić przed godz. 18:00) pożegnawszy się ruszyłem w stronę domu tocząc samotny bój z niebłagalnie upływającym czasem. Tutaj muszę przyznać, że wykrzesałem ostatki mocy ustanawiając nowy rekord na trasie Maczki -> Zagórze Osiedle (20 min). Podjazd pod górki na Klimontowie moje nogi potraktowały jak kawałek prostego odcinka rozpędzając rower do 30km/h.


Fotki z wypadu:
Fotki Andrzeja

Komentarze (1)

Ładnie to opisałeś :D

andi333 10:32 piątek, 24 czerwca 2011
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa yciam

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]