Wczoraj popołudniowy serwis pedałów przed wakacjami, które już niedługo bo za niespełna miesiąc. Wymieniam osie, konusy i wybijam bieżnie. Prawy udaje się ogarnąć kręci się jak marzenie bez luzów ale z lewym coś nie tak a nie chce mi się znów wszystkiego czyścić bo jeszcze przy okazji rozgrzebałem co innego. Pożyczam więc lewy z fulla :) Rano wyjazd standardowo i trasa też standardowa. W połowie terenowej ścieżki przy Milowickiej giełdzie czuje luz na prawym pedale. Oglądam i widzę, że się nieco rusza i wykręcił się. Przykręcam i jadę dalej. Później znów zaczyna dziwnie pracować w niewłaściwej płaszczyźnie. Na D3S okazuje się, że to nie jednak problem z osią jak myślałem, że się skrzywiła (zwaliłem to na niską jakość bo dawcą były jakieś tanie plastiki). Okazuje się, że gwint w prawym ramieniu korby się zmielił. Staram się nie cisnąc prawą nogą ale pedał odpada definitywnie na Brynowie. Jakoś sobie radząc udaje się dokulać do pracy, gdzie kombinuje zestaw powrotny ze śruby i nakrętek.
Ze śrubą już lepiej. Można w miarę normalnie kręcić. Jedynie to co dwa obroty trzeba poprawić ułożenie stopy bo się zsuwa, w końcu to kawałek gwintowanej śruby - normalna tendencja :) W domku ogaraniam wymianę korby. Dawcą jest ostre ale nie chce już kombinować ze zmianą zębatek więc ląduje z całym bogactwem "inwentarza" czyli wjeżdża opcja strapy i blat 45T.
Komentarze (2)
Jakby nie mierzyć kawałek jest z zielonych dzielnic Dąbrowy Górniczej do Katowic. Póki co nic interesującego bliżej nie znalazłem :) Za to blisko na jurę mam. Pozdrawiam.
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!