Dom-praca-dom
Do pracy: 41.79km 1:55:20
Pobudka 4:10, zbieranie się itp. standardowe poranne czynności. Monika wstaje razem ze mną, gdyż dzisiaj jeszcze przygotowuje wysyłki dla Rowerowej Norki. Żegnam się i ruszam. Trochę późno bo jest już 5:35. Warunki pogodowe nie najgorsze, +5C. Na ulicach mokro i wiaterek daję się trochę we znaki. Strasznie ciężko mi się jedzie, nie wiem co jest grane, Osiągnięcie większych prędkości wymaga włożenia nie lada wysiłku. Jakoś docieram na Murckowską. Daję znać, że wszystko ok i rzeźbie dalej przez D3S, Brynów na Piotrowice. Stałych rowerzystów, których mijam dzisiaj brak - chyba jakieś wolne świąteczne. Pod pracą znalazłem przyczynę - za mocno napięty łańcuch. Napięcie powoduje, że koło puszczone swobodnie zatrzymuje się w tym miejscu. Cóż, trening siłowy gratis :)
Po pracy luzuję nieco łańcuch i wszystko chodzi jak należy. Jednak trochę przesadziłem w trosce o bezpieczeństwo z naciągiem, biorąc jeszcze pod uwagę, że zębatki do rowerów miejskich nie grzeszą idealną centrycznością i równością. Trasa powrotna bez niespodzianek. Pod Expo jakiś młody kierowca ustawia się po prawej ode mnie. Przygotowując się tak jak ja do manewru skrętu w lewo, rusza i chce mnie wyprzedzać z prawej. Snop czołówki prosto w twarz studzą jego zapały. Pod domem kolejny mistrz kierownicy wyprzedza mnie, gdy wyraźnie sygnalizuję skręt w lewo. Oczy dokoła głowy to chyba za mało.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!